FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy :: Galerie :: Rejestracja :: Profil :: Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości :: Zaloguj
Tekst stworzony pod wpływem totalnego braku weny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.psgc.fora.pl Strona Główna -> Laboratorium dr Jacksona
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Plutonowy



Dołączył: 05 Kwi 2009
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z każdego możliwego continuum czasoprzestrzennego
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:56, 22 Kwi 2009    Temat postu: Tekst stworzony pod wpływem totalnego braku weny

Pomyślałam sobie, że w przewie pomiędzy wrzucaniem ZS zrobię Wam mały bonus w postaci tekściku zupełnie nie związanego z przygodami Nazleen i spółki Smile

Jest to króciutki tekścik, którego temat sugeruje w jakich okolicznościch się narodził Razz


Siedziałam w domu przed klawiaturą mojego starego komputera i wpatrywałam się w bały ekran. Usiłowałam wymyślić coś nowego. Coś, co powali świat na kolana… Choć, szczerze mówiąc, w rzeczywistości usiłowałam wymyślić cokolwiek.
Jakiś potępieniec wył z głośników, przekonując mnie, że to, co stworzył jest muzyką górnych lotów. I gdyby nie to, że już nie żyje pewnie bym go wyśmiała. Ale zmarłym należy się jakiś szacunek… chyba. Jakoś nigdy nie byłam mocna w te klocki.
Nie ma to jak urocze popołudnie pisarki z zastojem twórczym.
Nienawidziłam siebie za tą potworną pustkę w głowie. Najchętniej rozrąbałabym ją na połowy mieczem pożyczonym od jednego z moich wcześniejszych bohaterów- pewnie by mi nie odmówili. Jakby na to nie patrzeć jestem ich matką… metaforycznie. Z czego, po głębszym zastanowieniu, wynika, że jestem głową rodziny składającej się z setek członków. No proszę…
Znowu jakiś durny, smętny kawałek. Z takim podkładem na pewno wena mi wróci. Nich to jasny szlag…
Zrezygnowana wyłączyłam edytor i przetarłam oczy. Dziś to na pewno nic nie napiszę. Znowu bezowocne siedzenie pół dnia przed edytorem za mną. Uwielbiałam takie dni.
Ziewnęłam. Gdy ponownie spojrzałam na ekran, skąd spoglądał na mnie uśmiechnięty Otto poczułam napływ frustracji. Nawet jednego zdania!
Już miałam wyłączać całkowicie tego mojego starego rzęcha, który z braku lepszego określenia nazywa się komputerem, gdy nagle ni z gruchy ni z pietruchy otworzył się notatnik. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się nad tym fenomenem. W końcu winę za to wydarzenie zrzuciłam na wiek mojego sprzętu. Kursor myszki zawisł nad czerwonym krzyżykiem, lecz nagle na białej powierzchni edytora zaczęły pojawiać się litery.
ZACZEKAJ.
Wlepiłam w to słowo zdziwiony wzrok. Spodziewałabym się raczej zlepka chaotycznie dobranych liter, jakie zawsze powstają przy przypadkowym położeniu łokcia na klawiaturze, a nie sensownego słowa. Jednak znowu ogarnęła mnie frustracja. Wyglądało na to, że teraz to nawet komputer kpi z mojej niemocy twórczej. To jeszcze mocniej zmotywowało mnie do naciśnięcia kuszącego czerwonego krzyżyka.
PROSZĘ, WYSŁUCHAJ MNIE. MUSZĘ POWIEDZIEĆ CI COŚ BARDZO WAŻNEGO. Rozpaczliwe zdanie, które pojawiło się w notatniku wbiło w mnie jeszcze większy szok niż poprzednie pojedyncze słowo. Nie co dzień zdarza mi się, żeby mój komputer do mnie przemawiał. W dodatku zaczynając tak, jakby chciał mi wyznać miłość.
Uznałam, że nie zaszkodzi sprawdzić, o co mu chodzi, o ile nikt nie dowie się później, że gadałam z komputerem. Przysunęłam się bliżej klawiatury.
SŁUCHAM.
Nie ukrywam, że poczułam się w tym momencie potwornie głupio. Elementem dobijającym była idiotyczna piosenka, która właśnie się rozpoczęła.
ZA TRZY DNI JĄDRO TWOJEJ PLANETY WYBUCHNIE.
A jednak… Ktoś kpił sobie ze mnie w żywe oczy. Pewnie jakiś hacker włamał się mi do systemu i postanowił zrobić mi perfidny żart. Tym razem poważnie się zdenerwowałam.
SPADAJ.
CO?
SPADAJ. NIE BĘDĘ ROZMAWIAĆ Z KIMŚ, KTO ZE MNIE KPI. ZWŁASZCZA DZISIAJ.
Moja frustracja sięgała granic. Miałam serdecznie dość tego, że nie potrafię już napisać niczego sensownego, tego, że ktoś ze mnie robi sobie żarty, tego, że z głośników leci piosenka jakiejś różowej panienki, której złamał się paznokieć i jest teraz z tego powodu niebotycznie nieszczęśliwa… Ogólnie mówiąc to denerwowało mnie dosłownie wszystko.
MUSISZ MI UWIERZYĆ! PRZEKAŻ TĄ WIADOMOŚĆ CAŁEMU ŚWIATU. NIECH SIĘ PRZYGOTUJĄ.
NIE ZAMIERZAM ROBIĆ Z SIEBIE WARIATKI. ZNIKAM STĄD. IDŹ DRĘCZYĆ KOGOŚ INNEGO.
Zdecydowanym ruchem wyłączyłam notatnik i cały komputer. Nie miałam ochoty już patrzeć na białą plamę edytora, która teraz kojarzyła mi się tylko z totalnym brakiem pomysłów i tym idiotycznym dowcipem. Dla poprawienia nastroju zrobiłam sobie herbatę i zaczęłam oglądać jakiś film w telewizji.
Następnego dnia miałam piekielnie trudny sprawdzian z geografii, więc nie miałam czasu myśleć nad wydarzeniami z wczoraj.
Kolejnym dniem był piątek, który zawsze miałam wypełniony obowiązkami, więc cała sprawa rzekomego wybuchu jądra Ziemi całkowicie wyleciał mi z głowy. Zmęczona, położyłam się wcześniej spać.
Sobotniego ranka już nie było…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.psgc.fora.pl Strona Główna -> Laboratorium dr Jacksona Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Army Design by mfs9 - Strik9
Regulamin