FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy :: Galerie :: Rejestracja :: Profil :: Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości :: Zaloguj
Nowa misja:)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.psgc.fora.pl Strona Główna -> Laboratorium dr Jacksona
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Palek21
Plutonowy



Dołączył: 25 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mykanów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:34, 04 Sie 2009    Temat postu:


22.00 Sala odpraw.
- Nie znalazłem żadnej wzmianki o bogu imieniem Nabu, w żadnej Religi. Aczkolwiek w dzienniku z z planety, na której ukrywał się Jolinar jest napisane, że Nabu to bardziej tokr’a niż Goa’uld. Nieba rdzo wiem jak to rozumieć, ale chodzi chyba o to, że przejmuje się ludźmi- powiedział Daniel.
-Może to nie Goa’uld tylko przebieraniec?- spytał Jack.
-Tym zajmiemy się na miejscu Sir, mamy poważniejszy problem. Planety nie ma w bazie danych, Tokr’a też o niej nie słyszeli. Albo po prostu nie ma tam wrót. Tak czy inaczej sugeruję podróż statkiem- powiedziała Sam.
Lekko zmartwiony generał zapytał –Jacob czy poleciałbyś z nimi?
-Oczywiście George- odpowiedział Jacob.
- To znaczy, że postanowione? Idę się pakować- powiedział Jack i wstał.
-Nie pułkowniku, teraz spać odprawa jutro rano – zarządził generał.
Jack posmutniał, ale wykonał polecenie. Poszli do swoich pokoi, chociaż wiedzieli, że i tak nie zasną.
Nazajutrz, sala wrót.
- Carter ile generał pozwolił wziąć C4?- zapytał pułkownik.
-8 kg tyle, co zawsze Sir- odpowiedziała major.
-Sądzę, że to będzie za mało- myślał na głos Jack. W tym momencie wszedł generał.
– Nie przesadzaj Jack, ta ilość wystarczy do wysadzenia kilku Hataków, czy sporej budowli- powiedział Hammond.
-Wiem Sir, ale wolałbym wziąć więcej żeby czuć się bezpieczniej- odparł pułkownik.
-Nie i koniec, gdzie reszta zespołu?- zapytał generał.
-Teal’c i Jacob przygotowują statek a Daniel szuka jakiegoś słownika, który jak uważa będzie mu niezbędny- odpowiedział pułkownik.
-Sierżancie proszę pogonić doktora Jacksona- generał zwrócił się do strażnika. Sierżant zasalutował i wyszedł, po chwili wrócił z doktorem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
general
Administrator



Dołączył: 25 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tau'ri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:36, 05 Sie 2009    Temat postu:

Ciekawe, ale tym razem mały błąd logiczny moja droga przynajnajmniej wg mnie.

Skoro mają lecieć statkiem, to dlaczego nie są w jakimś hangarze tylko w sali wrót? Chyba że Jacob ma ich podrzucić hatakiem z innej planety, ale o tym wypadałoby wspomnieć na odprawie Razz

A i jest pozytywny akcent O'neill, generał i c4. Dialog bomba śmiechu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Palek21
Plutonowy



Dołączył: 25 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mykanów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:48, 23 Wrz 2009    Temat postu:

Trochę to trwało ale oto następna część Very Happy

Jedynka ustawiła się na miejscu teleportacji.
-Macie wszystko?- Zapytał generał.
Jack posprawdzał kieszenie w kamizelce i odpowiedział - Zapasowe magazynki do P-90, granaty, zaty i najważniejsze batoniki energetyczne.
Hammond chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie Jack dał sygnał i Teal’c opuścił pierścienie teleportacyjne. Drużyna rozlokowała się na statku i skoczyli w hiperprzestrzenień.
-Co zrobimy jak wylądujemy?- Zapytał Daniel.
-Poczekamy na bankiet na naszą cześć a potem załatwimy sprawy, po które przylecieliśmy- odparł Jack.

***
Orbita Klesnara.
Jack, Daniel i Teal’c siedzieli w ładowni i sprawdzali sprzęt.
-Pułkowniku- zawołała Sam.
-Co jest?- Zapytał pułkownik.
-Zeskanowaliśmy planetę i wynika z tego, że atmosfera planety jest identyczna jak ziemska, klimat na całej planecie umiarkowany- zameldowała major.
- I co nam to daje?- zapytał O‘Neill- czy jest gdzie wylądować?
-Oczywiście zaraz lądujemy, przygotujcie się-powiedział Jackob.
Poszli do ładowni i czekali. Wylądowali na łące. Wokół jak okiem sięgnąć ciągnęły się lasy, przeważnie liściaste.
-Daleko do osady? -Zapytał pułkownik.
-Ze skanu wynika, że 10 km na północny-wschód sir- odpowiedziała Carter.
-Zbierajmy klamoty i ruszajmy szkoda czasu- powiedział Jackob.
Wszyscy wzięli kamizelki ze sprzętem i ruszyli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
general
Administrator



Dołączył: 25 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tau'ri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:19, 04 Paź 2009    Temat postu:

Mało Pal, myślałam, że dasz trochę więcej Cool . W dodatku znalazłam troszkę błędów:

1.

Cytat:
Jack posprawdzał kieszenie w kamizelce i odpowiedział - Zapasowe magazynki do P-90, granaty, zaty i najważniejsze batoniki energetyczne.


Malutki błąd techniczny, który praktycznie od niechcenia ta się wyeliminować. Zdanie wprowadzające, czyli: "Jack (...) odpowiedział" powinno się kończyć dwukropkiem, natomiast sama wypowiedź O'neilla winna się znaleźć już w nowej linijce od pauzy Very Happy Ale jest plus Jackowy humorek Very Happy Batoniki numero uno Exclamation

2. Imię ojca Sam pisze się: Jacob Wink

Ja więcej błedów nie dopatrzyłam się, mam nadzieję, że Lakhi i Saphi więcej Ci nie znajdą. Ogólnie mi się podoba, humorek Jackowaty jest, trochę mało technobełkotu i "w istocie" Teal'c'a, jeszcze jedna rzecz i przestaję zrzędzić, wiem okropna jestem, dlaczego nie rozwinęłaś rozlokowania się na statku? Fajne by było.

A to mi się najbardziej podobało:
Cytat:
Poczekamy na bankiet na naszą cześć a potem załatwimy sprawy, po które przylecieliśmy- odparł Jack

Nie dość, że śmieszne to też i mniej sztandarowe od oklepanego "komitetu powitalnego" BRAWO![/quote]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lakhibakshi
Plutonowy



Dołączył: 05 Kwi 2009
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z każdego możliwego continuum czasoprzestrzennego
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:32, 05 Paź 2009    Temat postu:

Dawno się nie odzywałam, ale post Mater Generale wywabił mnie z ukrycia Razz

A więc ;]

Cytat:
Lekko zmartwiony generał zapytał –Jacob czy poleciałbyś z nimi?
-Oczywiście George- odpowiedział Jacob.


A. To, co nasza szanowna Mater Generale raczyła już zauważyć [Razz], a mianowicie, kiedy wprowadzasz jakąś wypowiedź, zaznaczywszy uprzednio kto jest jej autorem zdanie kończy się dwukropkiem, a słowa bohatera lądują linijkę niżej.

B. Coś za dużo powtórzeń... Staraj się stosować jakieś zamienniki. Bo jeśli w co drugiej linijce będzie pojawiać się np. imię Jack to tekst straci przejrzystość i nie będzie łatwo go czytać.

Cytat:
- Carter ile generał pozwolił wziąć C4?- zapytał pułkownik.


Apeluję w imieniu naszych malutkich braci przecinków!
Nie chcę wychodzić tu na czepialską, ale po bezpośrednim zwrocie do adresata (tu: po nazwisku Carter) wypadałoby wstawić przecinek. One naprawdę nie gryzą Razz

Cytat:
-Sierżancie proszę pogonić doktora Jacksona- generał zwrócił się do strażnika. Sierżant zasalutował i wyszedł, po chwili wrócił z doktorem.


To, o czym już wspominałam czyli powtórzenia. To nie jest takie trudne Wink (chociaż sama niejednokrotnie się z tym meczę... -.-).
Poza tym nie pasuje mi tu jakoś ostatnie zdanie. A właściwie to, jak połączyłaś zdanie drugie. Nikt chyba nie pogniewałby się, gdyby zamiast przecinka pojawiła się tam kropka Smile

Cytat:
-Pułkowniku- zawołała Sam.


Zawołała? To gdzie zgubił się wykrzyknik? Nie zdążył już wsiąść na pokład? Razz
Jak już jest zaznaczone, że ktoś krzyknął, to wykrzyknik po to istnieje żeby o tym nas poinformować Wink

Cytat:
Poszli do ładowni i czekali. Wylądowali na łące. Wokół jak okiem sięgnąć ciągnęły się lasy, przeważnie liściaste.


Albo już nie miałaś całkowicie cierpliwości do tego fragmentu, albo ktoś ukradł Ci ze słownika większość słów... ;]
Uwierz, że długie zdania nie zawsze zabijają ciągłość opowiadania. Strasznie sucho brzmi zdanie, które składa się z czasownika i jakiegoś marnego dodatku. Można dodać nieco więcej. W sumie... od czego masz wyobraźnię i jakże wspaniałą umiejętność pisania? Właśnie od tego, żeby czasami się nad czymś porozwodzić Wink

No... Na dzisiaj tyle Razz
Ale mam nadzieję, że cd będzie niedługo Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Palek21
Plutonowy



Dołączył: 25 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mykanów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:55, 15 Lis 2009    Temat postu:

Poprawiony fragment Very Happy
Jedynka ustawiła się na miejscu teleportacji.
-Macie wszystko?- Zapytał generał.
Jack posprawdzał kieszenie w kamizelce i odpowiedział :
- Zapasowe magazynki do P-90, granaty, zaty i najważniejsze batoniki energetyczne.
Hammond chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie Jack dał sygnał i Teal’c opuścił pierścienie teleportacyjne. Drużyna rozlokowała się na statku i skoczyli w hiperprzestrzenień.
-Co zrobimy jak wylądujemy?- Zapytał Daniel.
-Poczekamy na bankiet na naszą cześć a potem załatwimy sprawy, po które przylecieliśmy- odparł Jack.
***
Orbita Klesnara.
Jack, Daniel i Teal’c siedzieli w ładowni i sprawdzali sprzęt.
-Pułkowniku! - zawołała Sam.
-Co jest?- Zapytał pułkownik.
-Zeskanowaliśmy planetę i wynika z tego, że atmosfera planety jest identyczna jak ziemska, klimat na całej planecie umiarkowany- zameldowała major.
- I co nam to daje?- zapytał O‘Neill- czy jest gdzie wylądować?
-Oczywiście zaraz lądujemy, przygotujcie się-powiedział Jacob.
Poszli do ładowni i czekali . Wylądowali na dużej łące. Wokół jak okiem sięgnąć ciągnęły się lasy, przeważnie liściaste. Wysiedli i prawie się zgubili w wysokiej tarwie.
-Daleko do osady? -Zapytał pułkownik.
-Ze skanu wynika, że 10 km na północny-wschód sir- odpowiedziała Carter.
-Zbierajmy klamoty i ruszajmy szkoda czasu- powiedział Jacob.
Wszyscy wzięli kamizelki ze sprzętem i ruszyli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Palek21
Plutonowy



Dołączył: 25 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mykanów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:56, 15 Lis 2009    Temat postu:

A teraz nowy Very Happy
W tym samym czasie świątynia Nabu.
-Pani, obcy statek wylądował w lesie ok. 10km stąd- zameldował Jaffa.
-Czyj statek? Skąd się wziął?- Zapytała zdenerwowana Nabu.
-Obserwowaliśmy go odkąd wyszedł z hiperprzestrzenni- odpowiedział Jaffa.
-Dlaczego wcześniej mnie nie powiadomiliście?- Nabu była wściekła.
-Chcieliśmy mieć więcej informacji przed złożeniem raportu-odparł Jaffa.
-Lepiej żeby to byli Taur’i bo inaczej nie chciałbym być na twoim miejscu-zagroziła Nabu i rozkazała- wyślij tam natychmiast patrol. Jaffa skłonił się i wyszedł.
***
-Daleko jeszcze?- Zapytał Jack.
-Kawałek- odpowiedziała Sam. Szli już dwie godziny (Teal’c prowadził jak zwykle zresztą) i strasznie się nudzili, co prawda rozmawiali, ale nie mogli znaleźć ciekawego tematu. W pewnym momencie Teal’c dał znak żeby się zatrzymali i rozproszyli. Z ukrycia zobaczyli powód przystanku. Patrol czterech Jaffa zmierzał w ich kierunku. Teal’c chciał żeby patrol zaatakować i pojmać, lecz Jack chciał z nimi porozmawiać. Wyszedł z kryjówki staną na drodze i czekał. Jaffa go dostrzegli i uzbroili lance.
-Czy jesteś Taur’i? – Spytał dowódca patrolu.
-Zależy, kto pyta- odparł Jack a po chwili dodał- Pułkownik Sił Powietrznych USA Jack O’Niell do usług.
-Ale czy na pewno jesteś Taur’i i należysz do „jedynki”, która pokonuje Goa’uld?- Jaffa nie odpuszczał.
-Tak na wszystkie twoje pytania- uśmiechną się pułkownik.
Jaffa zabezpieczyli broń- w takim razie pójdziesz z nami- oznajmił dowódca.
-Ale ja nie jestem sam- powiedział O’Neill.
-To wołaj resztę –Jaffa był zirytowany beztroska O’Nila.
-Carter bierz resztę i chodźcie, panowie to komitet powitalny- zawołał Jack.
Major, doktor, Jacob i Teal’c wyszli z ukrycia i stanęli obok pułkownika.
_teraz możemy iść- powiedział uśmiechnięty Jack.
-Z czego on się tak cieszy?- Zapytał szeptem Daniel.
-Prawdopodobnie myśli że zapowiada się fascynująca zabawa- odpowiedział Jacob.
Świątynie było widać z odległości 500m. Daniel popadł w zachwyt.
- Nie wierzę, połączenie kultury minojskiej z celtycka. Musze to zbadać za wszelka cenę.
Doktor zaczął czegoś szukać w plecaku i został w tyle. Doszli do budynku i weszli do środka. Daniel został na zewnątrz u zaczął oglądać świątynie z zewnątrz. Jaffa się to nie spodobało.
-Zostawcie go- powiedział Jack.- On jest jak dziecko w sklepie z zabawkami, teraz go siła stąd nie wykopiecie.
Jaffa odpuścili, ale jeden z nich został żeby pilnować doktora. Dowódca patrolu poprowadził ich do sali audiencyjnej. Goa’uld siedziała na tronie w kształcie głowy byka, nad nią na ścianie było namalowane złote słońce. Sala była duża, wzdłuż obu ścian były filary w kształcie wydawałoby się, że bogów. Na ścianach były wymalowane rozmaite symbole.
-Ale plac zabaw dla Daniela-powiedział O’Neill reszta zespołu się uśmiechnęła.
Podeszli do Goa’uld i Jaffa kazali im klęknąć.
-Nie będę kłaniać się komuś, kto potrzebuje mojej pomocy- stwierdził O’Neill.
Nabu spojrzała na niego surowo, ale Jack nie odwrócił wzroku.
-W porządku, odejdźcie- powiedział do Jaffa.
O’Neill się rozluźnił i zapytał– O co chodzi?
Bogini już miał użyć śmiercionośnej bransoletki, nie mogła znieść lekceważącego tonu Taur’i, ale potrzebował ich. Wiedział, że sama nie da rady pokonać Setha.
Uspokoiła się i powiedziała -Witajcie na Klesnarze dziękuję, że tak szybko się zjawiliście.
-Tak wszystko pięknie, ale czego Goa’uld może chcieć od nas, przecież chyba masz statki, wojowników, broń? - Spytał O’Niell.
-Już wyjaśniam chodzi o to, że Seth sprzymierzył się z Yu i chcą trinium z mojej planety a ja nie chcę oddawać mojego domu. Poza tym ja nie potrzebuję trinium, ale w zamian za pomoc mogę wam dostarczyć ile zechcecie.
Na tą wiadomość Carter aż zaświeciły się oczy.
- Jaka jesteś hojna, trinium w zamian za rozwalenie połączonych władców systemów- Jack był zirytowany.
-Pułkowniku chwilę dowiedzmy się więcej i wtedy podejmiemy decyzję- powiedziała major.
- Teal’c idź w tej chwili przyprowadź tu daniela, możesz użyć siły-powiedział pułkownik.
Jaff się skłonił i wyszedł z sali.
-Czy możesz nam powiedzieć ile statków mają Seth i Yu?- Zapytała Carter
- Nasze czujniki wykryły 8 Hat’aków wokół planety i dwa razy tyle w innym systemie w gotowości- odpowiedziała Nabu.
-A z ciekawości ile ty masz statków? -Zapytał O’Neill.
-6 Hat’aków, ale nieuzbrojonych służą mi głównie do podróży i handlu, mam jeszcze 2 opancerzone Hat’aki w razie wyprawna zagrożone tereny- odrapała Nabu.
-Teal’c mógłbyś byś trochę delikatniejszy- powiedział Daniel potykając się, gdy Teal’c go popchnął żeby się pospieszył.
-Jack, po co mnie tu wezwałeś, na zewnątrz jest tyle…………..?- Zapytał doktor, ale nie skończył zobaczywszy znaki i symbole na ścianach i suficie.
- I po naradzie zespołowej- powiedział Jacob, gdy Daniel zamiast podejść do nich i zapoznać się z sytuacją pobiegł do ściany i zaczął przerysowywać symbole.
-Poradzimy sobie bez niego –zadecydował pułkownik.
-Taur’i są ciekawi, trochę denerwujący ale ciekawi- pomyślała Nabu.
„Jedynka ” odbyła naradę i Jack wysłał Carter żeby wtajemniczyła Daniela w szczegóły planu.
-I co ustaliliście?- Zapytała Goa’uld.
-Pomożemy ci pod pewnymi warunkami- odpowiedział Jackob i zaczął wymieniać- do załatwienia sprawy potrzebne nam będą oba twoje uzbrojone Hataki i tylu ludzi ilu możesz nam dać, będziemy również potrzebować naquadach i miejsca do pracy; poza tym chcemy jeden z twoich Hat’aków na własność może być nieuzbrojony.
Nabu popatrzyła na niego i odpowiedziała- Zgadzam się na wszystkie warunki.
Wydała stosowne rozkazy i po chwili podszedł Jaffa żeby zaprowadzić ich do pracowni. Daniel chciał zostać i kontynuować badania, więc porosili o to Nabu a ona się zgodziła. Jack kazał Teal’cowi zostać z doktorem. Pomieszczenie przeznaczone na pracownie było obszerne, brakowało niektórych sprzętów, ale to nie był problem. Przecież przywieźli trochę rupieci z Ziemi. Carter od razu zabrała się za przegląd sprzętu i robił listę tego, co musieli wziąć ze statku.
-Czy pani naprawdę potrzebuje jeszcze tylu rzeczy? –Spytał Jack.
-Tak pułkowniku i to możliwie szybko, jeżeli mamy wykonać nasz plan- odpowiedziała major nie odwracając wzroku od listy.
- Szybciej będzie jeżeli przylecimy statkiem blisko świątyni, przy takiej ilości sprzętu będziemy musieli obrócić kilka razy- powiedział O’Niell do Jackoba.
-Zgadzam się z tobą, ale czy możemy zostawić Sam samą?- Zapytał Tokr’a.
-Za bardzo im zależy żeby mnie zaatakować – odpowiedziała Carter.
-Postanowione, chodź Jackob im szybciej pójdziemy tym szybciej wrócimy- powiedział Jack i wyszedł. Jackob pożegnał się z córką i poszedł za pułkownikiem.
-Myślałem że kogoś z nami wyśle- powiedział Jackob do pułkownika, gdy już wyszli ze świątyni i skierowali się do lasu.
- Po co maiłaby to robić, nasi trzej ludzie zostali tam więc i tak wrócimy- odpowiedział Jack.
Resztę drogi przebyli w milczeniu pogrążeni we własnych myślach. Gdy dotarli do statku zaczynało się ściemniać. Weszli do sirotka i upewniwszy się że wszystko jest w porządku wystartowali. Droga powrotna zajęła im 30min. W pewnym momencie radar pokładowy zaczął wyć.
-Co się stało- zapytał Jack na technologii Tokr’a znał się jeszcze mniej niż na technologii Goa’uld.
-Obce statki atakują świątynie- powiedział Tokr’a- radar wykrył 3 statki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Palek21
Plutonowy



Dołączył: 25 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mykanów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:10, 19 Lut 2010    Temat postu:

Dalsza część dostępna na [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.psgc.fora.pl Strona Główna -> Laboratorium dr Jacksona Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Army Design by mfs9 - Strik9
Regulamin